Po zmarłym wujku dostałem c 50 sport ale trzeba w nim było troche pogrzebać. Po paru dniach zabawy poraz pierwszy poczułem jak się to cudo prowadzi. Niema takiej innej 50-tki jak zundapp. Po przejechaniu jakiegoś tysiaka znowu coś siadło na gaźniku. Nic wielkiego, przeczyściło się i znowu można było jeździć. Niestety po jakimś czasie siadł cylinder i tłok. Znów trzeba się brac do roboty. Niestety teraz potrzeba troche wiecej zapału i checi, a tego mi nie brakuje. Lakier i chrom potrebuje odnowienia, ale nie jest tragicznie. Siedzonko ma jedna małą dziurkę ale wystarczy podrzucić do tapicerza {nic wielkiego}. Najgorzej bylo przeczyścić rurę wydechową. Na samo otworzenie straciłem pół dnia a drogie pół na czyszczenie, jakbym czyścił komin elektrowni w Opolu. Cięszko terz było dostać oryginalną przednią felgę {nie chciałem zadnej innej}, ale kumpel znalazł gdzieś na necie i problemu nie było. Przyznam że troche pracy i pieniędzy się przy tym pozbyłem ale nprawde warto było. Dużo zawdzięczam mojemu ojcu bo bez niego ciężko by było finansowo w późniejszym czasie.
Zobacz następny temat Zobacz poprzedni temat Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach